Spartan Race we dwoje

31 gru, 2016, 3 komentarze

 

Agnieszka lat 27, młoda żona Łukasza „Mały” i mamuśka 3-letniej Marysi dziewczynki, która przemieszcza się z prędkością światła co niewątpliwie będzie atutem podczas biegu Spartan Race Kids (tylko kto ją wtedy zatrzyma??? Bo meta na pewno nie;-)

Agnieszkę znałam z treningów w klubie fitness do którego uczęszczamy razem z Gruszką. Nasze drogi się zbiegły odkąd zaczęłyśmy razem trenować w SRTG Dębica. Aga lubi trenować i każda nowa forma aktywności jest dla niej warta zainteresowania. Czasami jest trudno pogodzić pracę z treningami i wychowaniem córki, zwłaszcza gdy Mały na wyjazdach (taka praca). Jednakże dla chcącego….

Nasze serca Aga zdobyła niesamowicie wesołym podejściem do życia, pozytywnym nastawieniem jak i dobrocią swoją ogólnie rzecz ujmując. Długo się zbierała do wzięcia udziału w biegu. Nie wynikało to z braku chęci a raczej z przyczyn losowych (kontuzje). Ale na Agę nie ma mocnych. Wszystko zostało ogarnięte (z masażysta są już jak starzy kumple;- )i została tylko jedna kwestia, trzeba Łukasza namówić…

Pamiętam raz jak weszłyśmy w dyskusję z Małym na temat zawodów… Wiecie trudno komuś, kto nigdy wcześniej nie brał udziału w takim biegu wyjaśnić czym się jaramy i co czujemy na mecie. To trzeba przeżyć!!! Wtedy podchodził do tego sceptycznie i nie sądzę, że  wiedział jak ten temat zagości na dobre w jego życiu. Jeden trening z  grupą SRTG dał mu jakiś pogląd na zawody ale …No właśnie. Mąż Agi wyjechał do pracy i nie miał możliwości brać w tamtym czasie udziału w treningach ale Agnieszka miała plan;-)

Czuła się dobrze, nabrała  siły i chęci do treningów z grupą po kontuzji. Przed nami bieg na zakończenie sezonu Spartan Race w Centralnej Europie, który miał miejsce w Tokaju na Węgrzech. Był to dystans 13+ czyli Spartan Super. Teren ciekawy, piękne winnice na okolicznych wzgórzach.

Podjęła decyzję za oboje. Właściwie to nie wiem czy Łukasz miał na to wpływ, ale że żony wypada słuchać a kasa na starty poszła więc co? Trzeba było podjąć wyzwanie. Śmiejemy się, że prawie do rozwodu doszło przez ten bieg i większość talerzy rozbita (dobrze że Marysia ma jeszcze plastikową zastawę dla lalek bo jedliby z gara;-)

Relacja z trasy została już opisana (zakładka Spartan Race-relacje z biegów 2016), dlatego nie będę się powtarzać. Jednak sprawą najistotniejszą jest to, że bieg był trudny, dystans też niemały a mimo tego oboje jako „świeżynki” nie bali się podjąć walki o medale i przede wszystkim jaka satysfakcja i duma z takiego dokonania. Gdyby nie organizacyjne niedociągnięcia (przed metą zator 30 min. -1 godz, brak wody na stacjach) wspomnienia byłyby tylko pozytywne. Podczas powrotu  w piątkę (Ja, Krzychu, Gruszka, Aga z Łukaszem) jeden tekst utkwił nam w pamięci.

Pytam Łukasza jak było i czy chciałby jeszcze wystartować. Odpowiedział krótko: ”Czy możemy o tym dzisiaj nie rozmawiać?”...

A jednak znów wystartuje z Agą i naszą grupą w Krakowie 08.04.2017 r. Będzie to Spartan Race Sprint czyli najkrótszy dystans 5+ km. Mały już się nie może doczekać, przesyła Agnieszce filmiki z różnych ekstremalnych biegów z przeszkodami (Strong Viking w Dani gdzie pracuje) i jak widać złapał bakcyla.

Jak widzicie w parze raźniej a już z mężem/żoną tym bardziej. Można spędzić ten czas tylko we dwoje (bardzo romantycznie jakby nie to błoto;-), zbliżyć się do siebie, porozmawiać a i na nowo umocnić wieź, która czasami zostaje przerwana przez monotonność i nudę tak często wkraczającą do wielu związków.

Osobiście chciałybyśmy aby takich małżeństw było więcej bo przecież o czymś wnukom trzeba opowiadać na dobranoc. W tym przypadku Marysia pewnie podąży w ślady rodziców już niedługo i jak dobrze pójdzie będzie stała na czele SR Kids Elite czego z całego serca jej życzymy.

 

Chęć szczytowania i niedosyt Gruszki cz.II

30 gru, 2016, 2 komentarze

-„to jak do tych Krupówek, daleko?”

-„nie, skręcą Panie o tam za znakiem i już blisko”

Nie wiem czy w górach dla wszystkich daleko to blisko czy tylko my mamy takiego pecha:-0. Po ok. 4 km spaceru dotarły głodne i spragnione jak cholera. Znalazłyśmy fajną miejscówkę z  pysznym jedzeniem (krem z buraków Gruszki i moja zupa-krem z borowików) i piciem;-). Wieczór minął na wspomnieniach z naszej wyprawy ale też na planowaniu podejścia na Kasprowy następnego dnia…

Wtorek 27.12.2017 warunki atmosferyczne dramatyczne. Śnieżyca, wiatr, niska temperatura. Gruszka jakby nie ten tego to by mnie wydarła za włosy na Kasprowy :-). Tym razem flaga SRTG zabrana, a plan taki, że wchodzimy/wjeżdżamy/zwiedzamy (hahaha ta opcja nie wyszła, chociaż jakby się uparł to trochę śniegu zobaczyłyśmy), robimy 30 burpees i jazda w dół.

Bilety kupione. My, szaleni narciarze i grupa rosyjskich turystów z niemowlakiem w wózku. Normalnie u Polaków by mnie to zdziwiło ale że to byli Rosjanie to jakoś takie naturalne się wydawało ;-).

W drodze na szczyt podziwianie widoków (niewiele było widać ale że mam bujną wyobraźnię to resztę sobie dorysowałam). Trasy narciarskie zamknięte, temp. -10st C przy halnym i śnieżycy robi robotę. Twarz pocięta śnieżynkami, wiatr ściąga w przepaść ale co tam misja musi zostać wykonana (ponad rok temu jakby mi ktoś powiedział że mam robić burpees (a co to jest burpee?) w takich warunkach to bym go wyśmiała, ale jak widać nasze życie jest nieprzewidywalne i zaskakujące a teraz nawet na szczycie piramidy gdyby się dało to by się burpees zrobiło).

Krótki spacer właściwie nie wiadomo w jakim celu i za czym bo wszędzie biel. Gruszką miotało jak liściem na wietrze, ale jak to przystało na operatora kamery wczuła się w rolę aż tak, że prawie wpadła na kolesia i o mały włos facet leciałby w dół i nawet helikopter GOPR-u nic by tu nie pomógł. Ja wiem że się zawieszam ale nie sądziłam że to się udziela innym;-d.

Pozycja do burpees przyjęta, flaga SRTG Dębica zawieszona i... No właśnie mamy widownie. Pięciu kolesi stoi i patrzy to mówie: ”Zamiast tak stać to zapraszam do wyzwania”… ”A co to są burpees?" - pyta jeden z kolegów. To ja zamiast tłumaczyć jak dziecku to pokazuję. Skończyło się na tym że „zmusiłam dwóch” (ma się ten dar przekonywania;-) do jednego wspólnego burpee. Resztę zrobiłam już sama.

W trakcie zastanawiałam się jak to będzie robić je w Svit przy jeszcze niższej temperaturze skoro tu było fatalnie a momentami brakowało tchu. Jest powiedzenie: ”Gdzie diabeł nie może tam babe pośle”, oj musiałby się dobrze zastanowić bo te dwie baby są zdolne przecierać wiele nieprzetartych jeszcze ścieżek.

Dlaczego to robimy? Coś wam powiem… Zawieś się na moment i zastanów się jak wygląda twoje życie. Myślę,że wygląda tak: praca-dom/dzieci/mąż/żona-praca…ok czasami jakiś fitness czy zumba ma miejsce ale pamiętajcie (i tu będę szczera ;-) starzejemy się, czas śmiga przez palce jak ziarenka piasku. Nasze ciało bez odpowiedniego traktowania w postaci nieprzetworzonego jedzenia i ćwiczeń mknie do granicy jak szalone!!!

Co możecie zyskać? Przede wszystkim zdrowie, mocne serce, zwiększyć swoją atrakcyjność fizyczną a przy tym pewność siebie. Skorzystają na tym również wasze dzieci, które wiadomo lubią być w ciągłym ruchu, a gdyby mogły broić z mamusią/tatusiem to już w ogóle euforia na maksa. Słyszałyśmy niejednokrotnie: ”Ale ja nie chce mieć bardzo rozbudowanych mięśni!!!” To ja was się pytam: ”Czy my wyglądamy jak córki Arnolda??? ”;-)

Przy 8 godzinnym posiedzeniu można nabawić się głównie hemoroidów a po kawie i ciasteczku oponki na brzuchu. Dlatego apel dla tych co za biurkiem. Jeśli chcecie spróbować czegoś nowego (na początek oddajcie się nam na dwie godziny w weekend) my możemy wam pokazać jak wyglądają nasze treningi bez parcia, na spokojnie przy tym gwarantuję kupa śmiechu (mięśnie brzucha pracują).

Każdy zaczynał od czegoś,  a my jesteśmy żywym przykładem, że wszystko się da.

Pamiętajcie też o tym, że w biegach Spartan Race jest deficyt kobiet ale za to przystojnych Spartan całe mnóstwo co też dla Singielek myślę jest dodatkowym motywatorem.

Pomoc naszą macie czy w treningach czy podczas biegu wystarczy tylko podjąć raz decyzję inną niż do tej pory a gwarantuję, że już nie będziecie chciały wrócić do starych przyzwyczajeń.

          Do dzieła !!!

 

 

 


Chęć szczytowania i niedosyt Gruszki cz.I

28 gru, 2016, Brak komentarzy

5:00 „Ana chcesz kawę z Mac’a? Cholera, zamknięty!!!” Dla Gruszki trauma dla mnie wszystko jedno gdzie wypiję ten ciepły barwnik:-)

Plecak spakowany, Marta i jej torba na kółeczkach...Wróć!! Luna spakowana, jej miseczki i żarło też;-) Jak to zimą wiadomo - deszcz, trasa fatalna a Luna jak to pies z ADHD 3 godziny na stojąco za moimi plecami (czasami zrobiła rundkę od lewej do prawej). Po drodze ustalamy scenariusz prawie jak na relację dla National Geographic... Wiecie, 4 kamery, statyści, wilki i niedźwiedzie. Taki komercyjny survival w górach pt. Jadły szyszki i przetrwały. A tak poważnie to celem był Kasprowy Wierch a podróż uwieńczona wbiciem flagi SRTG Dębica i 30 burpees  na szczycie jak to przystało na spartanki ;-) 

Punkt 10:00 wyruszamy. Sprzęt jak nam się wydawało kompletny (no co? są kamery, telefony, jest ubranie, czekolada z orzechami, woda i raki to co nam więcej potrzeba?...) 

Spacerek do Kuźnic czyli tam gdzie wszystko się zaczęło i gdzie się pomieszało...

Gruszka - „kupię mapkę ok? To się przyda”. Pomyślałam ok, być w górach i nie mieć mapki to wstyd przecież.

Marta biorąc mapę zapytała grzecznie pani za ladą - ”A na Kasprowy to którym szlakiem dziś najlepiej?”

Pani - „dziś to tym po prawej będzie łatwiej i w dwie godziny dojdziecie”

Jak tu nie zaufać „tutejszej" !!!

Wszyscy idą to my też.

Trasa wiodła od Kuźnic przez Polanę Kalatówki, Halę Kondratową no i właśnie jak się okazało w trakcie wędrówki na Przełęcz pod Kopą Kondracką (Czerwone Wierchy), którą w sprzyjające warunki można dotrzeć na Kasprowy Wierch powtarzam w sprzyjające co na pewno nie było w ten dzień (2 stopień zagrożenia lawinowego, deszcz).

Szło się fajnie, było nam ciepło a przy okazji podziwiałyśmy uroki naszych gór. Czego chcieć więcej;-)

Dotarłyśmy do Hali Kondratowej już trochę zmęczone (co raz więcej śniegu i zapadanie się utrudniało przemieszczanie się a do tego trochę irytowało ale co tam do celu już niedaleko). Tego dnia wszystko nam mówiło żeby tam nie iść!! Wierzycie w znaki ? Hehe my już tak (Gruszki telefon nagle przestał działać, zapomniałyśmy flagi, termosy zostały w pokoju..) turystyczny armagedon!!

Ruszyły dalej...i tu na Hali K. tylko my śnieg i piękne widoki. Jakoś takie dziwne wewnętrzne uczucie że coś jest nie tak, że nikogo dookoła, a nie, przepraszam ktoś tam był jeszcze. Taka mała czarna kropka na tle śniegu to pomyślałyśmy, że to chyba szlak skoro ktoś tam idzie. Strach ustąpił miejsca euforii, że jeszcze tylko kawałek pod ”górkę” (1728) i Kasprowy jest nasz. Nic bardziej mylnego, a gdybym wiedziała wtedy co wiem teraz nikt by mnie nie zmusił do drogi w tamto miejsce. 

Szło się fatalnie, śniegu coraz więcej co kończyło się niespodziewanym zapadaniem się na wysokość pasa. Ta, która szła pierwsza robiła szlak dla drugiej (niewdzięczna robota). 

Godzina 14:30 Kopa Kondracka zdobyta. Gdyby nie późna godzina Gruszka byłaby nie do zatrzymania, normalnie szła by jak burza jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”, ale byłam tam i grzecznie zaciągnęłam niezaspokojoną spartankę w bezpieczny teren.

Trochę już zmęczone i głodne wróciłyśmy na bazę. Ogarnięte, pies po spacerze nakarmiony ruszyły jak wszyscy wiadomo na Krupówki wszamać coś regionalnego i wypić do tego coś procentowego:-)….c.d.n.

 


Bang Bang

23 gru, 2016, Brak komentarzy



Spartanki XXI wieku!!!

W ramach relaksu i rozładowania napięcia przed świętami wybrałyśmy się z wizytą na strzelnicę na zajęcia z nauki praktycznego strzelania i sprawnego posługiwania się bronią. Na strzelnicę dotarłyśmy po wcześniejszym telefonicznym ustaleniu terminu i godziny. Najpierw wiadomo część teoretyczna, której zadaniem jest zapoznanie się z zasadami bezpieczeństwa oraz budową broni palnej. Po niej nastąpiła najważniejsza część praktyczna oczywiście pod okiem instruktora, szybki pilotaż jak się ustawić, załadować magazynek, przeładować i rozładować broń.

Stanowiska zajęte,  słuchawki ochronne założone (inaczej szlak by bębenki trafił) i wiadomo Anka jedno ze swoich ciekawych pytań "Co możemy zabrać na pamiątkę?" Pan się ładnie uśmiechnął a prezenty zostawił na później ;-). Ja dostałam Glocka 17 a Anka XDM 5,25 (takie małe i lekkie idealne do kobiecej dłoni). Naładowanie broni, odbezpieczenie i jazda. Pierwszy strzał bezcenny dla kogoś kto nie strzelał tak jak my. Po standardowych pięciu strzałach przerwa na załadunek i kilka wskazówek od instruktora. Moje ręce drżały z adrenaliny i wrażenia, co w cale nie pomogło mi przy celowaniu, ale chciałam więcej. Kontynuować trzeba i nie chwaląc się bardzo dobrze nam to szło (podobno 2% zainteresowanych robi takie celne strzały za pierwszym razem). Zmiana broni i zwiększanie odległości do aż 25 m i kolejna dobra seria, aż się nie chciało kończyć ale wszystko co dobre… wiadomo. Próba jeszcze z większą bronią ale już nie wywarła takiego wrażenia jedynie wizualnie :-). Super forma spędzenia czasu wolnego i spróbowania czegoś nowego. Na pamiątkę dostałyśmy podziurawione tarcze i garść łusek, które na pewno zostaną dobrze artystycznie wykorzystane.

Nasza pierwsza styczność z bronią bezcenna i bardzo polecamy. Myślę, że to nie będzie nasza ostatnia wizyta na strzelnicy.

Lokalizacja:

Strzelnica Strzełka

Głogów Młp 36-600, Zabajka 359 (koło Rzeszowa)


SRTG Dębica - tam gdzie wszystko się zaczęło...

18 gru, 2016, Brak komentarzy


Spartan Race Training Group powstały w 2014 dzięki zawodnikom i entuzjastom Spartan Race. Grupy powstały w różnych miastach, aby skupiać fanów aktywności fizycznej, miłośników sportu i przygody. Zadaniem grup treningowych jest przygotować jak najlepiej do udziału w Spartan Race. Ponad to grupy treningowe tworzą małą społeczność którą łączy pasja jaką jest sport, tworzą nowe przyjaźnie oraz są świetną odskocznią od życia zawodowego. 

Celem grup SRTG jest pomoc zwykłym ludziom w odnalezieniu radości z uprawiania sportu takiego jakim są biegi z przeszkodami. Treningi odbywają się 2 razy w tygodniu głównie w plenerze jeśli oczywiście pozwala na to pogoda i zawsze są darmowe. Każda grupa posiada swój funpage na którym umieszczane są zdjęcia z treningów.

SRTG Dębica powstała 11.09.2015 roku. Założycielem grupy i trenerem jest Sebastian Pająk (Spider), który dzięki swojej wojskowej karierze ma predyspozycje do prowadzenia takiej grupy pod względem sposobu ułożenia treningu siłowo-wytrzymałościowego  jak i przygotowania mentalnego swoich podopiecznych na wszelkie trudności które można  spotkać na trasie biegów Spartan Race. Ze względu na to że Sebastian przejął dodatkowe i czasochłonne obowiązki  związane z SR, obecnie trenerską pałeczkę przejął Bartek Szymaszek ”Bocian” jednakże cały czas Seba jest w pobliżu i dalej  możemy liczyć na jego wsparcie ;-). Jesteśmy bardzo liczną grupą, która ma w swoich szeregach 27 stałych członków ale oczywiście jesteśmy otwarci dla wszystkich chętnych do spędzania aktywnie czasu i serdecznie zapraszamy na treningi. Nie jest istotne kim jesteś, ile masz lat, i jaki poziom wytrenowania bo najważniejsze jest to że robisz to dla siebie, dla swojego ciała i ducha. Nasze treningi pozwalają przekraczać granice wytrzymałości jak i przygotowują  na wystąpienie wszelakich trudności na linii życia, z którymi nauczysz sobie radzić (bo życie to też bieg z przeszkodami). W naszej grupie panuje wesoła atmosfera ale jak trzeba to jest powaga i skupienie. Pomagamy sobie wzajemnie co przekłada się na głębsze przyjacielskie relacje i nie tylko (mamy w składzie 4 kochające się pary i to jest fajne!!). Artystki, fotograf, pasjonat rybołówstwa, fizjoterapeutka, przedsiębiorcy, mamuśki, mężowie, żony  itd. Ile ludzi tyle pasji a wszystkich łączy jedna zajawka - Spartan Race. Wielokrotnie padło pytanie... Ale dlaczego akurat to? Po co wam to tarzanie się w błocie, ten kilkugodzinny wysiłek, te wszystkie przeszkody? A po to drogi czytelniku, że jak jeden lubi piłkę lub pływanie my wolimy tarzanie i bieganie i co najważniejsze nasze dzieci też mają taką możliwość aby od najmłodszych lat startować w Spartan Race Kids i dzięki temu uczą się pokory, szacunku do drugiego jak i wsparcia na trasie a te cechy jak wiemy w dzisiejszych czasach są skazane na wyparcie. Na koniec możemy powiedzieć z własnego doświadczenia, że jakby nie SRTG Dębica i Spartan Race nie byłoby nas tu gdzie jesteśmy teraz a energię i kopa do życia nie dał nam do tej pory żaden inny sport.


Ekipa RaceHunters wraz z SRTG Dębica zaprasza na treningi. Aroo!!!

 


Free Solo Alex Honnold

17 gru, 2016, Brak komentarzy


Pamiętam jak kiedyś zobaczyłam na Discovery channel zapowiedź programu ”buntownicy na krawędzi”, a że właśnie wtedy zaczęłam swoją przygodę ze ścianką, nie mogłam się doczekać. Na położonych w cieniu drzew polach namiotowych w Yosemite Valley można spotkać wspinaczy, którzy tworzą subkulturę pozostającą w sprzeczności z konserwatywnymi zasadami parku narodowego. Następne pokolenia wspinają się po klifach Yosemite. Zdobywają strome, skalne ściany i biją kolejne rekordy. Program "Buntownicy na krawędzi" to przykuwająca uwagę   opowieść o ludziach, którzy na wielką próbę wystawiają swoje ciała, przekraczają granice wyznaczone przez naukę, a przy okazji łamią obowiązujące prawo. Moją uwagę przykuł młody Amerykanin Alex Honnold.

Zacznijmy może od początku. Wspinaczkę możemy uprawiać w różny sposób. Jest wiele możliwości czerpania przyjemności z tej dyscypliny sportu. Każdy może dobrać sposób w jaki chce się wspinać, jednakże jest to zależne od wielu czynników: kondycji, umiejętności, intensywności treningów, kwestii komfortu psychicznego ponieważ nie wszystkie metody polegają na asekuracji. Nie jestem w tym żadnym ekspertem jednakże próbowałam już wspinania po pionowych ścianach skalnym z asekuracją na tzw. ”wędkę” jak i bouldering - to odmiana wspinaczki klasycznej, w której wspinamy się na niskie formy (głazy, trawersy, ścianki), nie używając liny wspinaczkowej czyli bez żadnej asekuracji. Podczas treningu na sztucznej boulderowni na sali pod ścianką rozłożone są grube materace które zapewniają bezpieczeństwo w razie odpadnięcia od ściany. W terenie za asekurację służy nam wyłącznie crashpad (gruba mata) i partner (tzw. spotter). Dyscyplina ta polega głownie na pokonaniu wybranego problemu skalnego – czyli konkretna sekwencja ruchów.

Wymagane umiejętności: umiejętność wspinania klasycznego, którą najłatwiej wytrenować na ściance wspinaczkowej (w terenie jest to utrudnione, ponieważ mało jest miejsc oferujących łatwe bouldery dla początkujących).

I wreszcie Free Solo czyli tzw. Solista. Alex Honnold to właśnie jeden z przedstawicieli takiej grupy wspinaczy. Jest to wspinanie na żywca, czyli bez liny, po drogach wspinaczkowych. Odpadnięcie ma zazwyczaj poważne skutki (zazwyczaj hmm śmierć lub inwalidztwo). Dopuszczalne są buty wspinaczkowe i magnezja. Bardzo niewielu wspinaczy działa w ten sposób regularnie: John Bachar, Steph Davis, Patrick Edlinger, Alex Honnold, Alex Huber, Dan Osman, Dean Potter, Piotr Korczak, Wojciech Kurtyka, Ryszard Malczyk i Andrzej Marcisz.

Alex Honnold uprawia właśnie free solo bez wspomagania się jakimkolwiek sprzętem, od 17 lat. Zatem pierwsze podejście do ścianki robił gdy miał 12 lat. Mieszka w  vanie, i ciągle się przemieszcza szukając nowych wyzwań. Jego trawersy zależą od pogody, dlatego stawia na tak ekstremalną mobilność. Wyczyn, którego dokonał w połowie stycznia zapiera dech w piersiach, po prostu szacun. Koleś postanowił wejść na ściankę, która liczyła sobie 457 metrów. Oczywiście bez uprzęży, bez czekanów i innych sprzętów. Jedynym wspomagaczem była magnezja przy pasie, w której zanurzał spocone dłonie, by poprawić chwyt. Alex dokonał tego w nieco ponad trzy godziny co jest niezłym wyczynem (bo wysokość to bułka z masłem przecież). A było to w El Sendero Luminoso (Świetlisty Szlak) w El Potrero w Meksyku. Skromny chłopak, który rzucił studia, by być wolnym i oddanym swojej pasji, powiedział po osiągnięciu szczytu, że droga wydawała mu się raczej łatwa (widziecie a dla niektórych zrobienie 30 burpees to już nie lada wyczyn;-)

Solowa wspinaczka (bez liny) to ekstremalna odmiana bulderingu i w żadnym razie nie jest to zajęcie dla niedoświadczonych lub bojaźliwych, a silna psychika to podstawa no i oczywiście najlepiej nie odczuwać strachu jak Alex Honnold. Wielu uważa free soiling za najczystszą formę sztuki wspinania a inni, podkreślając element ryzyka, uważają go za wstępną fazę samobójstwa co jest pewne nie próbować tego na niedzielnej przechadzce w górach .

Zapraszam tak dla relaksu zamiast "Na wspólnej"

 





 


 





Trening obwodowy

15 gru, 2016, Brak komentarzy

Jeden z moich ulubionych:-) Czemu ten rodzaj treningu? Po prostu różnorodność i dostępność. Bo można go wykonać nie tylko na siłowni ale również w domu, a w zależności od wyboru ćwiczeń można zbudować mięśnie jak również spalić tkankę tłuszczową, dzięki połączeniu treningu siłowego i cardio. Trening ten łatwo dostosować do indywidualnych potrzeb, jest on dość wymagający, ale przeznaczony zarówno dla osoby początkującej, zaawansowanej, jak i tej co oczekuje szybkich efektów. Trening obwodowy poprawia ogólną kondycję wydolnościową organizmu i mimo ciągłego wysiłku nie powoduje ogólnego przeciążenia mięśni. 

Przejdźmy do sedna. Są różne rodzaje treningu obwodowego:

- obwody stacyjne z rundami czasowymi

- obwody stacyjny z ilością powtórzeń na każdej rundzie

- obwody stacyjne z mieszaniem dwóch wyżej (indywidualna forma raczej)

- obwody na jedną partię mięśni lub określone partie

Jeżeli nie mamy możliwości skorzystania z takiej formy treningu na siłowni pod okiem trenera to po prostu sami sobie wybieramy około 8-12 ćwiczeń i ich liczbę powtórzeń (10-15 powtórzeń) lub czas wykonania (np. 1 minuta) i działamy. Aby trening był skuteczny, między ćwiczeniami nie robimy przerwy tylko przechodzimy do kolejnego ćwiczenia. Odpoczywamy po zakończonym obwodzie. Aby zwiększyć intensywność można zrobić cardio pomiędzy obwodami. Najlepiej jak będzie 2-3 obwody na początek, a z czasem można zwiększyć ich liczbę i zminimalizować przerwy na odpoczynek. Przy doborze ćwiczeń najlepiej wybrać ćwiczenia na różne grupy mięśniowe całego ciała np. brzuch, uda, klatka, plecy, bicepsy, tricepsy, ramiona. Ćwiczyć należy minimum trzy razy w tygodniu. Pamiętaj o dniu przerwy na regenerację (najlepiej trenować co drugi dzień).

Pamiętajmy zawsze, aby dobrze rozgrzać ciało przed treningiem, tutaj pracuje całe ciało a po zakończeniu rozciągnąć ćwiczone mięśnie, by uniknąć zakwasów i kontuzji. 

Kilka rodzajów ćwiczeń z możliwościami ich modyfikacji przy ogromnym wyborze dostępnym na rynku. Pamiętajmy, aby dostosować je do indywidualnych potrzeb, możliwości i tego co chcemy osiągnąć.

Inspirujący ludzie

12 gru, 2016, Brak komentarzy

Na naszym blogu będziemy prezentować co jakiś czas sylwetki ludzi, którzy są dla nas inspiracją. Przedstawiamy pierwszą z nich:

Andrzeja i jego Śnieżna Pantera

- "po prostu wystarczy dużo ćwiczyć"


Andrzej Bargiel, ur. 18 kwietnia 1988, polski narciarz wysokogórski, biegacz górski i himalaista. Jest trzykrotnym mistrzem Polski w skialpinizmie, trzecim w klasyfikacji generalnej pucharu świata, rekordzistą świata w biegu na Elbrus oraz pierwszym Polakiem, któremu w 2013 r. udało się zdobyć ośmiotysięcznik Shishapangma na nartach oraz zjechać z jego wierzchołka.

Andrzej w tym roku przymierzał się do zdobycia odznaki Śnieżnej Pantery, wyróżnienie alpinistyczne nadawane za zdobycie 5 siedmiotysięczników, które w przeszłości znajdowały się w granicach ZSRR. Lista szczytów, których zdobycie było wymagane do przyznania tytułu, zmieniała się w zależności od czynników politycznych i wojskowych. Obecnie są to następujące szczyty, wymienione w kolejności od powszechnie uważanego za najtrudniejszy, do najłatwiejszego:

w paśmie Tienszan (Kirgistan/Kazachstan/Chiny):

·       Szczyt Zwycięstwa (Pik Pobiedy, Dżengisz czokusu) – 7439 m n.p.m.

·       Chan Tengri – 7010 m n.p.m.

w paśmie Pamiru (Tadżykistan/Kirgistan):

·       Szczyt Ismaila Samaniego (d. Pik Komunizma) – 7495 m n.p.m.

·       Szczyt Korżeniewskiej – 7105 m n.p.m.

·       Szczyt Lenina (Szczyt Awicenny) – 7134 m n.p.m.

14 sierpnia 2016 roku po 30 dniach wyprawy po górach Pamiru i Tienszanu Andrzej Bargiel zakończył kompletowanie Śnieżnej Pantery. Tym samym młody zakopiańczyk pobił rekord z 1999 roku ustanowiony przez Denisa Urubkę i Andrieja Mołotowa, którzy tego samego wyczynu dokonali w 42 dni, co oznacza, że Polak poprawił wynik aż o 12 dni. Jest to jedno z najważniejszych osiągnięć polskiego himalaizmu ostatnich lat. Co więcej, z każdego szczytu zjechał na nartach!

Nieplanowane zdarzenia podczas tej wyprawy to m.in złamanie narty podczas przeskoku przez szczelinę na wysokości ok. 5500 m. na Piku Komunizma, drogę powrotną Andrzej pokonał na jednej narcie, natomiast podczas zjazdu z najtrudniejszego szczytu Pobiedy, jego narta spadła w przepaść i musiał schodzić z wysokości ok. 6300 m., sytuacje pogodowe czy zaginięcie lekarza bazowego i włączenie się w akcje poszukiwawczą.

„Sukces jest najgłośniejszym mówcą świata”

Relacje z wyprawy można oglądać na Canal+Discovery

Oficjalna strona wyprawy: http://www.canalplus.pl/discovery/bargiel/sniezna-pantera.html

Powrót do przeszłości

10 gru, 2016, 3 komentarze


23.07.2016 dla nas pamiętny dzień - zawody Spartan Race Beast w Krynicy Zdrój. Ze wględu na to ze był to nasz pierwszy Beast a na dodatek teren trudny zaczynający się podbiegiem na Jaworzynę budził respekt. Wspomnienia po tym biegu i sentyment do miejsca został do dziś dlatego sezon zimowo-biegowy zaczęłyśmy właśnie od tego miejsca.

Oczywiście jak to kobiety czasowo lekko w plecy;-) dobrze że to tylko 130 km bo dotarłybyśmy na zamknięcie stoku (naszego szlaku w górę).

Szybki meldunek (Czarny Potok -polecamy miejsce głównie ze względu na niewielką odległość od stoku a poza tym można wychaczyć fajne promocje) powitalne ciasteczko i w drogę.

700 m biegiem do miejsca, lekkie rozciąganie i co? I w górę!! Wybrałyśmy trasę o długości ok. 2200 m i niewątpliwie byłyśmy tam zjawiskiem niezwykłym wśród narciarzy i raczej rzadko spotykanym i kto wie może na Youtube będziemy gwiazdami ;-) 

Dobre warunki atmosferyczne sprawiły ze szło się przyjemnie i szybko (oprócz momentów na „to co selfie z widoczkiem?”). Były oczywiście sytuacje mrożące krew w żyłach (no dobra poniosło mnie), kiedy śnieg się zapadł pod ciężarem mojego ciała i przez chwilę Gruszka zobaczyła przerażenie w moich oczach (powiedziała że jak nie uśmiechnę do zdjęcia to będę spać na korytarzu to co wyjścia nie miałam i się uśmiechałam;-)

Wydarła mnie jakoś z tej dziury otrzepałam się i lecim dalej.Na trasie oprócz narciarzy i nas był jeszcze nie specjalnie przystojny ale za to sympatyczny pan obsługujący wyciąg orczykowy. Kawy nie miał ale informacje cenne nam przekazał że mamy 800 m na szczyt i 15 min do zamknięcia stacji!! To była dla nas najlepsza motywacja aby tam dotrzeć na czas. I tu troszkę jak na mecie w Spartan Race czekało na nas piwo z soczkiem (tak dla zdrowotności rzecz jasna).

Bilet kupiony i jazda w dół. Ciało już trochę zmarznięte dlatego biegiem do hotelu i jedyne o czym marzyłyśmy to rozciąganie w basenie i sauna. Wracając do domu zastanawiamy się jaki następny obrać kierunek i wkrótce was o tym poinformujemy.

Polecamy szczerze takie wypady głównie ze względu na zwiedzanie Polski, ponieważ tereny mamy naprawdę niesamowite a nasze góry zapierają dech w piersiach w szczególności zimą.




Równowaga w treningach

10 gru, 2016, Brak komentarzy

Nasze ciało jest stworzone do ruchu i to on jest niezbędnym składnikiem zdrowego i aktywnego życia, a jego doskonalenie daje większe możliwości w jego zakresie. Aby poprawić funkcjonowanie całego organizmu musimy podchodzić do form aktywności w sposób racjonalny. Tak dzisiaj popularne formy jak biegi przełajowe, crossfit czy treningi typowo siłowe wymagają skupienia się na głębszych rejonach naszego ciała aby zmniejszyć ryzyko kontuzji podczas treningu lub ogólnego przemęczenia organizmu. Dlatego ostatnio przy naszej intensywności treningów chcemy zwrócić uwagę na formę treningu typu core & mobility

Trening core, core stability, ćwiczenia mięśni środka, wszystkie te określenia dotyczą ćwiczeń mięśni głębokich brzucha i grzbietu. Chodzi nie tylko o pięknie wyrzeźbiony brzuch, ale o wzmacnianie mięśni, które stabilizują kręgosłup i całe ciało. Celem treningu core jest poprawienie stabilności tułowia, a w konsekwencji całego ciała. Daje to nam łatwość utrzymania poprawnej postawy przy wykonywaniu ćwiczeń co jest bardzo ważnym elementem treningu czy lepszego poczucia równowagi.

Mobility to trening mobilności stawów, co powoduję większy zakres ruchów, a z kolei to daje nam większe możliwości przy różnych formach aktywności fizycznej i znacząco wpływa na poprawę rezultatów treningowych Dobrze wykonany trening mobility niweluje bóle oraz polepsza elastyczność mięśni, ścięgien, więzadeł i stawów. Może być on wykonany z wykorzystaniem gum, taśm czy piłeczek. A rozluźnienie ciała zwłaszcza po ciężkim treningu zmniejsza ryzyko kontuzji oraz zwiększa efektywność regeneracji.

Trener prowadzący Mateusz Wyszyński ;-)




Ho Ho Ho! - czas na prezenty

8 gru, 2016, 2 komentarze

Jesteśmy po mikołajkach, ale u nas jeszcze trwają nastroje obdarowywania i mamy prezent - niespodziankę. Zbliżają się święta, sylwester i oczywiście Nowy Rok (nowy sezon Spartan Race). My trochę wyprzedzimy to i rzucamy wyzwanie tzn. zajmiemy się przygotowaniem jednej osoby do Spartan Race, która weźmie udział w nim w Krakowie 08.04.2017 r.

Będzie to kobieta, nie mogło być inaczej. Nasza nominowana to Anita, lat 34, matka 2 dziewczynek - 1,5 rocznej Hani i 5-letniej Jagody. Jej codzienne życie to obecnie zajmowanie się domem, córkami a co za tym idzie brakiem czasu dla siebie. Oczywiście ciąża i brak aktywności fizycznej nieco odbiły się na jej wyglądzie. Akcja tą chcemy uświadomić kobietom, że mogą połączyć życie matki czy zawodowe i zadbać o swój wygląd i zdrowie przede wszystkim dzięki aktywności fizycznej. Nie ukrywam, iż będzie to lada wyzwanie dla niej i dla nas, ale nagroda myślę, że jest tego warta: szczuplejsza, tryskająca energią i udział w Spartan Race. Poprzeczka jest o tyle wysoka, że jej mąż wyjeżdża w delegacje i nie pamięta kiedy ona odwiedziła siłownie. Liczymy na pomoc przy dzieciach i wsparcie najbliższych a reszta zależy od jej motywacji i silnej woli. Jak to mówią my babki damy radę zawsze i wszędzie. Także trzymać kciuki za Anitę a postępy będziemy przedstawiać na blogu.  




Hardkorowe mikołajki

6 gru, 2016, Brak komentarzy

Prezenty swoją drogą a trenować trzeba.

Nasza trasa, 10 km teren wyżynny podzieliłyśmy na 5 stacji co 2 km. Każda stacja to jedno ćwiczenie. Wykonanie ćwiczenia i/lub ilość powtórzeń zależne jest od tego czy jest to wyzwanie siłowe czy cardio. Dziś przedstawimy wam jeden z wielu zestawów które sobie wybrałyśmy na dzisiejszy trening. 2 km dalej:-)

STACJA NR 1 - kłoda - 10 x wykrok z kłodą drewna (tułów  wyprostowany, kolano nogi wykrocznej nie przekracza linii stawu skokowego, obie nogi uginają się w stawie pod kątem ok. 90 stopni. Podczas ćwiczenia idealnie pracują mięśnie nóg i pośladków. Większość kobiet obawia się że poprzez pracę na większych /dużych ciężarach za bardzo rozbudują mięśnie ud i pośladków. Nie ma obaw - my kobiety nie mamy takiej jak faceci ilości testosteronu i dlatego nam to nie grozi. Praca na obciążeniach pomaga spalić więcej tkanki tłuszczowej dzięki ich zwiększonej aktywności co w efekcie prowadzi do smukłych ud i sprężystych pośladków;-)

STACJA NR 2 - skośne - 15 x każda strona (osobiście mam kuku na punkcie brzucha i dużą wagę przykładam do tej części ciała). Jednakże same "brzuszki"nie sprawiają mi przyjemności i raczej nie przyniosą spektakularnych efektów natomiast dzięki  ćwiczeniom w treningu wytrzymałościowo -siłowym to ma sens i efekty są. Pamiętajcie, że i tak wszystko sprowadza się do diety. Zdrowe nawyki to podstawa pięknego brzucha i zdrowego ciała. Po frytach i sznyclach efektu nie będzie a miażdżyca gwarantowana.

STACJA NR 315 x wciąganie opony (po kolejnych 2 km do następnej stacji czekała na nas opona (miejsca nie zdradzę;-) Wyzwanie polegało na wciągnięciu w szybszym tempie opony - nie od roweru:-) na wzniesienie  razy 15. Jest to dość męczące ćwiczenie przy którym pracuje całe ciało. Pozycja jak w przysiadzie, kolana nie wychodzą poza staw skokowy, brzuch napięty, plecy proste i dajesz Gruszka!!! Dała radę...Silne ręce są nam szczególnie potrzebne podczas zawodów. Na przeszkodach musi być moc w łapie dlatego tego typu stacje są idealne aby nad tą siła popracować.

STACJA NR 4 - pompeczki - tu ilość powtórzeń dowolna ale nie mniej niż 10 ;-) utrudnienie w tym przypadku było takie że nasze nogi były wyżej w stosunku do reszty ciała. Pompka wśród kobiet nie cieszy się uznaniem. My po prostu jej nie lubimy ale obecnie często występuje w treningach w większości klubach fitness więc można przywyknąć. To popularne ćwiczenie pomaga budować mięśnie klatki piersiowej (najbardziej to do nas przemawia:-) barków, ramion jak i wielu mięśni tułowia i brzucha.Warto czasem zagryźć zęby dla tych namacalnych (coś dla waszych facetów) efektów WOW!!!

STACJA NR 5 - po ostatnich 2 km czeka na nas niewielkie wzniesienie o długości ok 50 m. Kto zgadnie co się działo?? Oprócz kilku saren nic szczególnego... aha no tak, dwiema sarenkami byłyśmy MY:-) Interwałowe podbiegi mają one niesamowity wpływ na wytrzymałość i siłę biegową co owocuje podczas zawodów Spartan Race. Początkujące osoby powinny wykonać nie więcej niż 6-8 powtórzeń przy nachyleniu 5-15%. Ten typ biegu to głownie praca beztlenowa i nie powinien trwać dłużej niż kilkanaście sekund jak i ważne aby przerwy trwały ponad 60 sek. (spokojny trucht na dół).

Po wczorajszym ostrym funkcjonalnym treningu w klubie + nasze dzisiejsze szaleństwo w lesie jutro może być kiepsko a przed nami jeszcze prawie cały tydzień treningowych zmagań  ale co tam my to lubimy nawet te nasze zakwasy świadczą o dobrym treningu. 



Liczy się Good Looks

4 gru, 2016, Brak komentarzy

-„Krzysiek, nie rozmazałam się ????"

-„No co Ty Ana , wyglądasz super..”

Ten  krótki dialog między mną Anką Spartanką a Krzyśkiem ( powtarzam 4 biegi razem )zawsze wspominam z uśmiechem. Każda z nas chciałaby wyglądać pięknie przede wszystkim:

  • dla dobrego samopoczucia

  • swojego faceta

  • dla reszty świata, bo miło jest się podobać również innym i nie ma w tym nic złego

Na co dzień jest oczywiste, że nie mamy do czynienia z trudnymi warunkami i utrzymać na twarzy make up w całości nie stanowi problemu jednak gdy już decydujemy się na starty w biegach z przeszkodami taka sytuacja może zaistnieć. Co zrobić? Jakie produkty wybrać do trwałego makijażu? Wiadomo, ile kobiet tyle potrzeb. Każda z nas lubi coś innego, inna cera, problemy z nią związanie (starzenie się, środowisko pracy, gospodarka hormonalna,skóra naczyniowa itp). Jednakże podczas Spartan Race istotnych jest kilka elementów:
  • krem z filtrem (często biegi mają miejsce w terenie górzystym gdzie nasza skóra jest narażona na palące słońce, wiatr lub przeszywający chłód (nie zapomnijmy ze w Svit będzie ostry mróz-sama codziennie próbuje się do tego przekonać i wmawiam sobie że nastąpi globalne ocieplenie;- )
  • baza matująca (niezawodny Lumene matifying primer - istotny dodatek nadający cerze gładkość i komfort)
  • dobry podkład o neutralnej kolorystyce, obecnie większość  fluidów dostosowuje się do karnacji naszej skóry (podobno;-) np. Revlon colorstaykryjący aczkolwiek lekki aby nasze pory nie odwdzięczyły się nam później niespodziankami.      
  • tusz wodoodporny np. Maybelline Lash Sensational  co oczywiste przy nurkowaniu w błotnistych kałużach              

Osobiście nie lubię mieć na sobie „maski” dlatego istotne dla mnie jak zrobić make up żeby wyglądał naturalnie i długo pozostał na buzi. Jak dotąd wszystkie nasze biegi wymuszały wczesne wstawanie (uwarunkowane ranną godziną startu jak i  miejscem biegu (Słowacja, Czechy, Węgry, Krynica Górska) co tym bardziej było ważne jakimi produktami makijaż zostanie wykonany. Mogę teraz z mojego doświadczenia wywnioskować że kosmetyki które używam spełniły swoje funkcje idealnie a do tego moja twarz wyglądała dobrze nawet z błotem (opinia kolegi ;-) Ostatnim dość istotnym aspektem dobrego wyglądu podczas biegu są... Spartanie:-) tacy fajni zarośnięci faceci (chociaż może nowy sezon -nowe trendy), których liczba podczas jednego dnia biegu zbliża się do ok. 2 tyś. Tak tak aż tylu umięśnionych, przystojnych kolesi służących pomocą na przeszkodach zasługuje aby umilić im trasę ładnymi widokami i pięknym kuszącym spojrzeniem.




Samiec alfa i treningowe fiku miku

1 gru, 2016, Brak komentarzy

"Songo - siad!! no mówię coś.!!!..” tymi słowami Gruszka zaczęła nasz trening. Dziś w wersji 3D plus „pluszak " Songo. 2 km przebieżki dla rozgrzewki (podstawa to chociażby 5 minutowy rozruch przed biegiem ). Plan -zrobić „dyszkę” po górkach. Osobiście nie lubię biegać po asfalcie a może raczej tak - moje nogi nie lubią a, że ja słucham co podpowiada ciało, wybrałam bieganie przełajowe, które nie tylko nie obciąża stawów ale pozwala delektować się pięknem okolicznych wzgórz i lasów.

Songo jak to facet miał problem kiedy wyprzedzała go laseczka  i pchał się do przodu przy czym Gruszka była zmuszona podkręcić tempo a co za tym idzie - tętno (dodatkowa seta kalorii spalona). Jak widzicie bieg z psem dostarcza obu stronom dobrej zabawy pogłębiając przy tym ich wzajemne relacje (nasze też chociaż obeszło się bez smyczy;-)


                         Bieg biegiem  ale trzeba poćwiczyć i masę robić bo rzeźba już jest ;-)

Dzięki temu, że dębickie ziomeczki (grupa street workout) pomogły stworzyć w Dębicy taką miejscówkę my możemy teraz dobrze się bawić i robić fiku miku na rurach wzmacniając przy tym mięśnie głębokie całego ciała jak i ćwiczyć uchwyt tak przydatny na przeszkodach podczas biegu. Fakt, że przechodnie patrzyli na nas jakoś tak dziwnie i pewnie nie jeden pomyślał "ooo  zamiast w robocie to się na rurkach w parku wieszają baby jedne :-)". No cóż robota nie zając a Svit się zbliża i formę robić trzeba. Pamiętajcie jednak. To ma być dla was również forma zabawy  i w pewien sposób forma odpoczynku od codzienności a szalonych pomysłów na trening to my mamy dużo. Gruszka nawet zakupiła notes na tą okoliczność  bo wiecie, my to już kobiety po 30tce z wrodzoną nadpobudliwością ruchową i trudno czasem nam samym za sobą nadążyć a do tego jeszcze tyle zapamiętać :-)

Jutro piątek. W planie ścianka wspinaczkowa a Martę już męczy żeby GoPro na klatę zapodać i relacje dla was przygotować. Paznokcie już krótkie to na górę pewnie wbiegnie. Co jak co ale Gruszki w biegu nawet ściana nie zatrzyma:-)