Wyjście solo na dziko
Początki.... Ten post powstaje tylko dlatego, żeby kiedyś wrócić do niego i trochę powspominać, że kiedyś takie rzeczy robiłam i takie błędy popełniałam.
Szlak dobrze oznaczona przez las, aż do znaku który informuje o zamknięciu szlaków w tym okresie to raz, więc bez odpowiedniego ubezpieczenia nie wchodzimy!!! a dwa o rozwidleniu. Na lewo prowadzi dalej w kierunku Koprowego Szczytu i na prawo mi już znany w stronę Rysów. Wybrałam Rysy, ale to była tylko kwestia jak daleko dojdę niż ich zdobycie, bo raczej musiałabym czas zatrzymać aby się to udało. Wydeptane jest więc już jest dobrze i nie trzeba torować. Niestety zboczyłam z trasy niechcący i wkroczyłam na tereny mi nie znane, ale nie ma szans że tym razem zawrócę. Ślady są to jakaś forma życia jest hahahaha, stawiałam na skiturowców, bo taki teren pod nich. Właściwie trasa łatwa.... jedna dość spora górka i tyle. Przyjemne wejście jak już ktoś był przed tobą na trasie. Mogłabym nawet nie ubierać raków, ale nie wiem czego lubię w nich chodzić, chyba czuje się pewniej. Ale dopiero na środku górki formuje półeczkę i zakładam. Po pokonaniu właściwie tej jednej "przeszkody", docieram do doliny która częściowo jest pokryta śniegiem, a reszta to raczej głazy, krzewy powiedzmy taka górska "prerijka". Moja irytacja tą formą terenu do potęgi. To jest na pewno jedna z rzeczy co nie znoszę w górach, czyli jak wpadam w szczeliny, które pokrywa śnieg a wydaje się być płytko. Wszystko byłoby ok bo czego innego się spodziewać po górach.... tylko już tak późną porą tam byłam sama otoczona tylko górami i trochę obawa była co gdyby??? Nie należę do osób co by zadzwoniły po pomoc bo skręciłam kostkę czy coś w tym stylu.
Mniejsza o to bo zapominam o najważniejszym czyli górach i widokach które mnie otaczają. Już nawet wkurwi.... wiatr mi nie przeszkadza tylko dosłownie biegałam z jednego pagórka na drugi żeby czasem nie ominąć żadnego zakamarka. Tak działają na mnie góry właśnie, jakby mi dawały skrzydła. Miejsce do którego dotarłam to Velke Hinzovo Pleso (1948 m), na pewno tu wracam latem a przy okazji Koprowy Szczyt. Tyle tego dobrego, czas na powrót. Gdybym wychodziła tak jak szybko schodzę zwłaszcza jak mnie czas goni to bym mogła robić rekordy w górach.
Poszło szybciej niż obliczyłam, ale co innego chce opisać. Już wracając to zszokowała mnie jedna kwestia, ubiór osób które właśnie udawały się na nockę do schroniska w Popradske Pleso (1499).
Posted by Gruszka