The beggining of my journey...
Po śniadanku standardowo przez Morskie Oko udaliśmy w stronę wodospadu, ilość nasypanego śniegu powoduje dodatkowe trudności czyli trzeba torować. Miejsce docelowe jest w zasadzie niedaleko i do tego otoczone drzewami czyli zero wiatru, więc mamy dużo czasu i dobre warunki by poćwiczyć.
Szybki powrót do schroniska i standardowo trochę teorii wieczorem, tym razem jak czytać mapę i radzić sobie z kompasem i powtórka z rozrywki czyli lina.
Dzień 3. Dolina Młynnicka i trochę wspinaczki
Ostatniego dnia wyruszyliśmy do doliny Młynnickiej. Pogoda dopisuje, jest słonecznie i bezchmurnie. Droga jest pionowo w górę, ale krajobrazy nie do opisania zwłaszcza na Czarny Staw i Rysy.
Instruktor przygotowuje stanowisko i kolejna forma wspinaczki, aby poczuć trochę wysokości w pionie i obyć się z linami i używaniem czekana. Po próbie każdego jeszcze przekładane ćwiczenia na hamowanie czekanem ze względu na dużo śniegu, ale tu już warunki idealne i testujemy 3 formy: na plecach (chyba najprostszy jak taki istnieje hahahah), przy upadku z głową w dól i na brzuchu i ostatni, który wprawił największą trudność dla niektórych to na plecach z głową w dół. Dla mnie mega frajda, ale co byłoby w rzeczywistości to miejmy nadzieje, że nie będę musiała się przekonać.
Czas na powrót do schroniska i zakończenie kursu, ale jeszcze po drodze czeka nas przypomnienie form asekuracji. Podczas schodzenia czeka nas niespodzianka w postaci lawiny, która zeszła jak byliśmy w dolinie i przykryła część naszych śladów. Macie okazje zobaczyć, że lawiny istnieją w realu - nasz przewodnik rzekł. I omijamy ją szerokim łukiem.
Podsumowując... Dużo nauki i wiedzy jak na te trzy dni. Bardzo pozytywne wrażenia, ale jak zawsze wszystko co dobre szybko się kończy. Dla mnie to dopiero początek przygody i nowych doświadczeń bo teraz wiem, że jestem we właściwym miejscu i się nie mogę doczekać kolejnych wypraw i tego gdzie to mnie może doprowadzić. Góry to adrenalina, a ja lubię adrenalinę.
Posted by Gruszka