Tri State New York Sprint 2017
Dawno, dawno temu w pażdzierniku 2016…(lubię te bajkowe początki;-)
-„Gruszka masz wizę? Nie? To może byś ogarnęła?”
-„No dobra ale o czym myślisz?’’
-„A wiesz? w czerwcu jest Spartan Race w NYC, to może by wpadł?’’
Tamtego dnia zaczęła się dla nas nowa spartańska przygoda.
Gruszka w mgnieniu oka ogarnęła wizę, a dzięki sponsorom starty i bilety zostały szybko zakupione. Co do miejsca pobytu to wiadomo, że nie ławka w Central Park, a wygodne łóżko, które dzięki uprzejmości zapewniła nam moja przyjaciółka Kasia, mieszkająca w Nowym Jorku od wielu wielu lat.
Miałyśmy więc na spokojnie pół roku na przemyślenia jak i co nas może czekać tam na miejscu.
Czas szybko płynie, upłynął i nam …
1 czerwiec 2017 podróż na trasie Kraków - Oslo- Nowy Jork czas zacząć;-)
Teraz to już jestem pewna, że nie lubię latać!!! Niestety loty na tej trasie trwają ok 8 godzin, do czego zazwyczaj trzeba dodać kilku godzinne wyczekiwanie na lot na jednym z europejskich lotnisk.
Przylot do Nowego Jorku godzina 20:25. Po przejściu kontroli emigracyjnej i ciekawej dyskusji celnika na temat Gruszki paznokci i jej rzekomej pracy jako robotnik (hehe wesołe chłopaki ci amerykanie) udałyśmy się do wyjścia gdzie czekała już na nas Kasia z mężem…
Tą część wieczoru pominiemy;-) ale wiedzcie, że było miło i długo nam się spać nie chciało przy czym język angielski nam szedł wprost doskonale…
Kolejny dzień spędziłyśmy na zwiedzaniu i zakupach - to oczywiste, ale również trzeba było posmakować jednej z wielu kuchni świata, które w tym właśnie mieście są dostępne na każdym rogu do wyboru do koloru, na co tylko przyjdzie ci ochota. Tym razem wybrałyśmy cos z egzotyki.
Republic - tajska restauracja na Manhattanie serwująca przepyszne dania kuchni azjatyckiej, urzekła nas swoim wnętrzem, przyjazną obsługą, ale przede wszystkim dobrymi cenami;-)( i nie, nie jadłyśmy kota ani psa;-) podobno …
Powrót na Brooklyn i odpoczynek przed jutrzejszym biegiem.
Tradycyjnie już wstałyśmy o 6 jak to zazwyczaj bywa przed biegami, bo albo trzeba dojechać autem/busem, albo biegi są bardzo wcześnie .
Spakowane i pojedzone ruszyłyśmy na biegową przygodę życia…
Kasia za kółkiem wiozła nasze spartańskie tyłeczki do celu jakim było miasteczko Tuxedo Ridge Ski Center, oddalone 1,5 godziny drogi od NYC gdzie tego właśnie dnia czekały na nas nowiutkie medale na czerwonej taśmie, oczywiście po dotarciu do mety…
Zapowiadał się upalny dzień co akurat w przypadku biegu w terenie górzystym kojarzy się raczej z ciałem zalanym potem jak i momentem „Cholera ale gorąco, może bym tak zdjęła koszulkę?”
No dobra nie ma co rozpraszać biegnących obok facetów, prawda? Skupmy się na biegu?
Start naszej fali godzina 13:00. Mając jeszcze zapas czasu, rozglądamy się z zaciekawieniem jak i również porównujemy wygląd i działanie tego „spartańskiego wesołego miasteczka”
Pierwsza rzecz – „Oni znają trasę i przeszkody wcześniej!!!o k…a ale dziwnie”. Wybaczcie reakcje, ale to już jakoś nam nie pasowało, bo przecież cały fun w tym żeby nie wiedzieć!!! No tak czy nie? A do tego jeszcze śliczna, kolorowa mapeczka z trasą i opisem przeszkód. Dla nas to po prostu nie do przyjęcia.
Kilka fotek dla fanów OCR Team Dębica (a to z flagą, a to napinka, dziubki i ten tego na linii startu ;-0 Pić się chciało strasznie. Podobno to był skutek nawadniania przez dwa dni, ale jak coś to nie my bo my tylko zdrowo się odżywiamy i zdrowo pijemy;-)
Dobra, zostało 5 min i lecimy ...
Na początek dość konkretny podbieg, na którego szczycie znajdowały się pierwsze przeszkody a wierzcie mi, z wyschniętym gardłem to dopiero był challenge!
Dalej trasa prowadziła wiadomo jak na Spartan Race przystało - up and down, aż do bólu ? Podłoże nie specjalnie przypadło nam do gustu ze względu na kamienie, które występowały właściwie przez większość trasy, a momentami droga była tak gęsto usłana głazami różnych rozmiarów, że biegło się po nich z mega koncentracją aby nie zakleszczyć stopy jak i oczywiście nie skręcić kostki. Minusem takiego terenu jest oczywiście strata cennych sekund w walce o miejsce w tabeli, ale z drugiej strony nogi są jednak cenniejsze i warto było się na nich skupić podczas zawodów.
Jeśli chodzi o przeszkody tylko jedna właściwie była dla nas nowa - Twister reszta taka sama lub delikatnie zmodyfikowana jak te występujące w Europie Centralnej:
- czołganie pod taśmą
- krótsza lina
- przyciąganie taczek z workami
- olympus z otworami
- wiadro z gruzem - zakaz noszenia na ramieniu !?!
Bieg był trudny ze względu na gorąco, teren górzysty i wspomniane kamienie. Jednak nie to nas zmartwiło…
Lecąc tam myślałyśmy, że właśnie w USA można będzie liczyć na bardziej odjechany bieg, z trudniejszymi przeszkodami i rygorem odnośnie karnych burpee. W końcu Spartan Race stamtąd się wywodzi, prawda?
W tym temacie wielkie zaskoczenie a zarazem rozczarowanie…Brak dozoru przy przeszkodach, dopuszczalna pomoc np. na multiringu, przy linie, mankey bar. Boli to bardzo, tym bardziej, że dając z siebie wszystko na przeszkodzie, widząc jak współzawodnik przechodzi obok nawet nie podejmuje wyzwania, a do tego bez karnych burpee to aż się w tobie krew gotuje!!! Wiele takich uchybień miało miejsce podczas tego biegu co nie pozwala w pełni cieszyć się swoimi wynikami… Widać natomiast bardziej komercyjne podejście do Spartan Race (nawet karma dla psów miała tam swoje stoisko ;-( .
Ludzie tam przyjeżdżają na takie zawody w innym celu niż my, albo przynajmniej większość z nas. Jest to dla nich głównie forma zabawy i spędzenia na wesoło weekendu. Nie odczuwa się przed startem takich emocji, które my czujemy podczas startów. Nie widać chęci rywalizacji (nie mówię tu o falach elite) i to chyba wyleczyło nas z podróży w tym kierunku po spartańskie doznania.
Jak na razie z czystym sumieniem możemy stwierdzić, że zawody w Europie są na bardzo wysokim poziomie i są one przede wszystkim traktowane przez zawodników z szacunkiem do zasad panujących podczas biegu, co daje poniekąd poczucie bezpieczeństwa jak również większą wiarę w siebie podczas tej walki ze swoimi słabościami .
Po coś to robimy, tak? Nie zawsze dla medalu, piwa, banana czy foteczki na insta, ale głównie dla siebie, gdy ciężkie dni dają w kość a nasze ciało odczuwa to napięcie już przez dłuższy czas, po to aby podczas biegu poprowadzić wewnętrzny dialog sam ze sobą (na pewno nie jeden psycholog dzięki temu nie ma co robić a i dobrze!!!). Każdy kto stoi na linii startu może mieć inny powód aby wziąć udział w biegu i dopóki tam staje, już wtedy jest zwycięzcą bez względu na wynik w tabeli.