OCR 55+
Cięższy oddech, biegniesz, czujesz kolana, biegniesz dalej, zmęczenie wchodzi na wyższe obroty jednak nie stajesz, nie zawracasz z drogi co to to nie!!! Wiesz, że masz już swoje lata i jak dużo więcej musisz włożyć pracy w to aby na zawodach mieć siłę do stoczenia walki ze sobą, ze swoim ciałem a i nie raz bólem lub kontuzjami. Czasu nie da się cofnąć, ale trzeba dbać o siebie w każdym wieku, a przede wszystkim tym dojrzałym dzięki temu zaowocuje to hartem ducha, silną psychiką i ciałem zdolnym przekraczać granice, które nawet młodzi ludzie niejednokrotnie nie są w stanie przekroczyć. Stawiając sobie poprzeczki typu biegi z przeszkodami, zwalniamy nasz biologiczny zegar, a nasze wnętrze wypełnia energia przypisywana nastolatkom. Wielokrotnie podczas zawodów Spartan Race widziałyśmy uczestników w kwiecie wieku. Małżeństwa, kumple, grupa pań, które szły przez błotniste kałuże i śliskie ścianki dyskutując przy tym wesoło (nie mam nic do szydełkowania lub dziergania na drutach, ale fajnie by było jakby takich aktywnych babć i dziadków było więcej).
Około 2 lata temu poznałam na treningach wtedy Soho Spartan, Lucjana. Facet po 50-tce, wysportowany, ale przede wszystkim zawsze uśmiechnięty i chętny do pomocy. Treningi jak i wyjazdy na zawody zbliżają ludzi to wiadomo, ale jakoś wcześniej nie było okazji porozmawiać o jego odczuciach jako już dojrzałego uczestnika tego typu biegów (następny dobry powód prowadzenia bloga;-), dlatego po ostatnich zawodach w Svit wpadłyśmy na taki właśnie pomysł, aby to Lucjan przedstawił wam drodzy zapaleni sportowcy w każdym wieku, swoje emocje i punkt widzenia na swój świat biegów z przeszkodami…
„Od czego by tu zacząć może tak, skoro kobiety maja kobiecy punkt widzenia na biegi z przeszkodami to jak ja to nazwę ? Czy wiek ma znaczenie, żeby biegać w biegach z przeszkodami?Stwierdzam, że nie wiek ma znaczenie a "duch", którego masz w środku. Zapamiętaj, nigdy nie jest za późno, żeby zrobić to na co miałeś lub masz ochotę, wystarczy przełamać stereotypy, że w tym wieku już się nie da, że boli cię to i to, że w ogóle to jest dla młodych ludzi, a to wszystko g..no prawda. Chcesz robisz, nie chcesz, włącz TV weź piwo i oglądaj, ale nie narzekaj, że przytyłeś brzuch ci urósł i sapiesz jak idziesz itp. Po 27 latach przerwy bo taniec (zaliczam jako czynne uprawianie sportu), a tańczyłem w Zespole Pieśni i Tańca "Igloopolanie" przez prawie 10 lat, doczekałem się w Dębicy wreszcie super klubu fitness jakim jest Soho, gdzie ludzie niezależnie od wieku mogą znaleźć zajęcia dla siebie i ja też znalazłem. Zaczęło się od siłowni, co nie sprawiało mi przyjemności, więc namówiłem paru znajomych i zaczęliśmy walkę na tzw. "bramie Auschwitz" (dla tych co nie wiedzą o co chodzi to są to ćwiczenia grupowe na różnych stacjach), cześć z nich się poddała, bo to czasu nie mają albo po wakacjach się jeszcze nie zebrali i wiele innych niezrozumiałych przyczyn ale ok. Dowiedziałem się, że są takie biegi Spartan Race i poprosiłem w klubie żeby napisali i dowiedzieli się co to jest, jak to i z czym to się je. No i stało się. Zrobiła się grupa, wpisali się chętni i zorganizowaliśmy wyjazd na pierwszy Spartan Race do Krynicy. Oj ciężko było, słabo przygotowani na żywioł poszliśmy w bój. Po drodze padaliśmy jak muchy, skurcze łapały każdego, a dech zapierało każde wyjście pod górę, ale wszyscy dotarli do mety i to było najpiękniejsze. Wszyscy szczęśliwi i naładowani podjęliśmy wyzwanie i rozpoczęliśmy regularne treningi przygotowujące do biegów z przeszkodami przy okazji zarażając co chwile to nowych ludzi. Zagalopowałem się bo miałem pisać o jaki jest punkt widzenia faceta w wieku 55+ na biegi z przeszkodami. Stop - przypomniało mi się jak po którymś z treningów niejaki Krzysztof zaprosił nas na basen do Pustkowa i siedzimy sobie w jacuzzi i padło pytanie do koleżanki, później podaj dalej do następnego, aż doszło do mnie, a pytanie było "to ile ty masz lat?" no i co odpowiedzieć jak poprzednie odpowiedzi to 19, 24, 26, 25, 31 (chyba trener), a to wiek moich dzieci. Hahaha, dlatego nie zastanawiając się mówię 45 i cichym głosem dopowiadam do 100-tki i w ten sposób co rok jestem młodszy bo dziś mówię 44 do 100-tki. Ok, ale idźmy dalej, bieg bieg bieg muszę przyznać, że jeszcze jak zaczynaliśmy trenować to nie odbiegałem tak strasznie od reszty i starałem się utrzymać tępo, niestety po roku treningów moje koleżanki i koledzy przeszli metamorfozę i co mnie niezmiernie cieszy są coraz lepsi silniejsi i szybsi, widać różnicę z przed roku. Teraz na zawodach biegną żeby wygrać i robią to, albo zajmują super miejsca, a my z kolegą Wojtkiem patrzymy już na to inaczej: po pierwsze nie uszkodzić się, po drugie tępo biegu konwersacyjne i żeby nie zmarznąć (biegi zimowe), po trzecie pomóc innym na przeszkodach, po czwarte pośmiać się i porobić zdjęcia, po piąte przeżyć i ukończyć. Dlatego też zostaliśmy członkami grupy Soho Survival Team Dębica i pod okiem trenerów - Maciej (mój syn, który męczy tatusia) i Łukasz (dzięki któremu zbliżam się do zrobienia human flag i maselup), wspólnie z resztą kolegów i koleżanek przygotowujemy się do biegów z przeszkodami.
W tym roku po raz pierwszy w nowej grupie wystartowaliśmy w Spartan Race w Svit (wersja zimowa) i tu podziękowania dla trenerów - Meldujemy z Wojtkiem, że wszystkie przeszkody wykonane i na liczniku zero burpees , czas zaskakujący jak na to, że zdawaliśmy relacje na żywo robiąc filmy i zdjęcia z przeszkód dla tych, którzy nie mogli wziąć udziału w tym biegu (1h 20 min) spokojnie 10 min mogliśmy być szybciej, ale jak wiecie mamy pięć przykazań, których staramy się nie łamać. Ostatnie wspomnienie z biegu tydzień temu o ładnej nazwie Armageddon Challenge - tak to był Armageddon: przerębla, lód, rzeka i woda woda woda (było tak zimno, że pingwiny pochowały się do lodówek żeby się ogrzać), a cześć przeszkód to bez pomocy innych była nie do przejścia, nawet dla dobrze przygotowanego zawodnika.
Z hipotermią na naszych oczach wyładowało w karetce 7 zawodników, wszystko jednak zakończyło się szczęśliwie, a po tym biegu mogliśmy z Wojtkiem powiedzieć "przeżyliśmy", co prawda żebro stłuczone, głowa skaleczona o drut kolczasty, siniaki na rękach i nogach ale poza tym ok. Czyli z pięciu przykazań - nici, niestety jak się już weźmie w czymś takim udział to adrenalina robi swoje (brak czucia bólu), jak reszta robi to ja nie dam rady, a w dodatku drużyna motywuje i pomaga no i jak tu nie dobiec do mety …”
Cóż mogę dodać...Wiek to tylko cyfry, które jeśli nie nadamy im mocy nic nie znaczą a wewnętrzna siła i dojrzałość w podejmowaniu decyzji tak w życiu jak i podczas biegów, działają tylko na plus dla nas i naszych bliskich, którzy bez wątpienia chętnie słuchają przygód dojrzałych koleżanek i kolegów. Kto wie, być może niejedna rada zostanie przez nich wykorzystana podczas drogi usłanej przeszkodami i doda im odwagi i otuchy na dalszą osobistą trasę.
„Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj” – Mark Twain
Świetny wpis RaceHunterki ;)